piątek, 27 grudnia 2013

Dodatek : Śnieżny puch

image

Opis : Święta to magiczny czas, jednak sprawy się bardziej komplikują kiedy kolacje wigilijną masz przygotować ty. 
Parring : Larry 
Postacie : Louis Tomlinson, Harry Styles, Mikey Tomlinson, Nick Jonas i inni.
Od autorki : Przepraszam, bardzo bardzo przepraszam za opóźnienie.. i zaraz po rozpoczęciu 2014 roku pojawi się rozdział 2 xx
_____
Biały puch przykrył angielskie miasto Manchester, a kolorowe światełka pobłyskiwały wokół wprawiając mieszkańców w idealny świąteczny klimat. Ludzi jakby zwolnili w ten wigilijny dzień. Małe dzieci wybiegły na podwórka lepiąc białe kulki które zamieniali w różnej wielkości bałwany. Są święta, czas radości i..
-Harry ! Cholera jasna ! - wydarł się Louis krążąc w kółko, wokół choinki chcąc rozłożyć kolorowe światełka.. obserwatorowi było ciężko stwierdzić czy miały one zawisnąć na drzewku czy na szatynie
Mężczyzna dalej nie wierzył że się zgodził, aby cała najbliższa rodzina jego i Harry'ego przyjechała do nich i wcale nie miał na myśli braku miejsca czy innych pierdół, po prostu przerażała go wizja przygotowywania świąt dla blisko 30 osób. Przecież to wręcz nie realne!
-Widzisz kochanie, a tak wygląda tatuś jak jest zdenerwowany.. prawda, że tatuś jest wtedy uroczy ? - zachichotał Harry trzymając w rękach ich 2-letniego synka.
Malec przekręcił lekko główką, niczym mały uroczy piesek, spoglądając na bajzel panujący w salonie oraz ojca, dosłownie wszędzie walały się łańcuchy, bombki oraz inne ozdoby świąteczne, które błyszczały się zachęcając chłopca do zabawy.
-Hazz.. proszę pomóż mi – zawył ponownie Louis, próbując wyplątać się z światełek, które go dosłownie oplotły. Tak się kończy kiedy dorosły-nie dorosły bierze się za rozplątywanie tych pieprzniętych kabelków.
-Kochanie, ale po co ? Podłączymy światełka do prądu i będziesz naszą choinką! No może jeszcze odwiesimy kilka bombek.. – uśmiechnął się chytrze, stawiając malca na podłodze, a ten od razu pobiegł w stronę kolorowych łańcuchów na choinkę badając swoimi małymi dłońmi fakturę nieznanych dotąd przedmiotów.
Harry pokręcił głową widząc jak jego mąż jest bliski płaczu, dalej nie mógł uwierzyć, że on ma już 24 lata, a w zeszłym kwartale otworzył własną firmę, która zaczęła się powoli rozkręcać i przynosić szatynowi poważne zyski. On sam.. dorósł. W zeszłym miesiącu skończył 28 lat, ma cudownego syna, dom i wieczne dziecko, które pokochał jako 19latek.
Zaczęli się spotykać gdy Lou skończył 16 ze względu na różnicę wieki pomiędzy nimi (choć tak naprawdę im to nigdy nie przeszkadzało). Ich związek rozwijał się powoli, Harry chciał dać nastoletniemu Louisowi czas na dorośnięcie, na przyzwyczajenie się do wizji iż ludzie do końca życia będą mu się dziwnie przyglądać, bo jest w związku z mężczyzną. Po 2 latach związku Louis mu się oświadczył na dachu jego szkoły, gdzie właśnie zamienili pierwsze słowa pod czas zajęć florystycznych czy jakkolwiek to się zwie. Przygotował piękną i wystawną kolacje; zaplanował wszystko oprócz deszczu, który się rozpętał krótko po tym jak zjedli posiłek. W momencie, kiedy Harry chciał zejść usłyszał to pytanie na które nie było innego odpowiedzi niż ta twierdząca. Patrząc w jego piękne niebieskie oczy, wiedział, że to właśnie z nim chce spędzić resztę swojego życia, to właśnie przy nim chce się zestarzeć i zobaczyć jak dorastają ich dzieci. Ślub odbył się po pół roku 30 lipca, dwa dni po urodzinach Louisa. Wybrali taką datę, bo wydawał się im idealna. Mickey przyszedł na świat dwa lata później dając ich życiu kolejny cel, nadzieję na lepsze jutro.

Harry kucnął przed swoją miłością, powoli zabierając z niego te cholerne światełka. Czuł na sobie jego pełne miłości spojrzenie. Miał ochotę piszczeć niczym 15latka na widok Union J – miał wszystko co potrzebował tutaj. Kochającego go męża i synka, który cicho śmiał się z tego, że jego tatuś zaplątał się w światełka.
Gdy skończył, otrzymał w podzięce całusa, chciał go pogłębić przyciągając do siebie szatyna, ale pewnie mały urwis wskakujący pomiędzy nich, przeszkodził mu
-Ko..cham waś - wydukał chłopiec tuląc się do nich
Louis posłał mu znaczące spojrzenie, całując chłopczyka w czubek głowy. Było idealnie.

|ŚP|

Cała trójka stała w salonie koślawo zawieszając ozdoby na zielonym drzewku z igłami i z pewnością to Mikey był najbardziej zadowolony ze swojej wykonywanej pracy. Louis, miał już tego po dziurki w nosie, nienawidził ubierać choinki od kiedy ta spadła na niego gdy miał 5 lat, skąd mógł wiedzieć, że pociągnięcie za jedną z bombek może skończyć się przywróceniem całego drzewka ? No skąd.
- Przypomnij mi kto wpadł na tak perfekcyjny pomysł jak ubieranie choinki w wigilię ? - fuknął Louis, wieszając na gałązce bombkę w kształcie Mikołaja, uśmiechał się w jego stronę jakby szydząc z niego
-Dziękuję kochanie – brunet chwycił granatową bombkę którą podał mu syn, po czym zwrócił się do męża, uśmiechając się  – Ty na to wpadłeś, LouLou.. chciałeś też, abyśmy dziś też wszystko gotowali
Szatyn wywrócił oczami
-No ale...
-Nie pogrążaj się misiu – przerwał mu, głaszcząc go po plecach, całując jego ramiona – i tak cię kocham – całował go robiąc pomiędzy każdym słowem, a jego kochanie wydało z siebie pomruk zadowolenia
-Mam na ciebie ochotę Hazz.. tu i teraz - odwrócił się, spoglądając w jego piękne i rozświetlone oczy
-Później teraz musimy skończyć to i zrobić jedzenie dla Mickiego.. za jakąś godzinkę mały pójdzie spać i wtedy możemy coś zrobić - pocałował go w usta, muskając palcami jego twarde przyrodzenia
-Ale ja już jestem taki twardy !- zawył
Harry pokręcił tylko głową, wyjąc ze śmiechu, wyszedł za debila. Napalonego debila podkreślmy.
Robotę skończyli szybciej (a to była zasługa napalonego Louisa, który w ciągu 5 minut zawiesił wszystkie ozdoby) i mały po 25 minutach spokojnie drzemał w swoim pokoiku.
-Teraz jesteś mój - stwierdził triumfalnie Louis ciągnąc Harry'ego do sypialni
-No Styles zdejmuj portki ! - zaśmiał sie szatyn pozbywając się swojego odzienia
-Jaki romantyczny. - mruknął brunet, ale jego mąż jakby to zignorował i po prostu zabrał się za zdejmowanie jego dresu oraz bokserek.
Lou zaśmiał się pod nosem widząc nabrzmiałą erekcje u mężczyzny. Pochylił się nad nim całując każdy skrawek jego klatki piersiowej, przygryzając jego sutki. Ich erekcje ciągle się o siebie ocierały przez co z ich ust wydobywały się od czasu do czasu zduszone jęki. Szatyn będąc przy penisie Harry'ego zatrzymał się na chwilę, spoglądając na jego twarz i rozrzucone na poduszce ciemno brązowe loki; on był idealny.
|ŚP|
Zdyszani zbiegli na dół, zapinając w pośpiechu koszule.  Czy to możliwe aby już minęły 3 godziny, a pierwsi goście zadzwonili do drzwi?
-He..hejj - wycharczał Louis łapiąc oddech, z pewnością miał za słabą kondycję.
-Witaj Louis.. nie.. nie przeszkadzam ? - rzucił nie pewnie sąsiad spoglądając na dwóch mężczyzn
-Oh.. Nick ! Nie przeszkadzasz, oczywiście, że nie ! - zaśmiał się nerwowo Harry zapraszając gościa do środka
-Chciałem wam tylko życzyć zdrowych, wesołych i pogodnych świąt. Zdrowia, pomyślności, powodzenia w Nowym roku i przede wszystkim aby mały zdrowo rósł. - przytulił ich oboje słysząc donośne 'nawzajem', wyciągając zza pleców małą paczuszkę - a to dla Mikiego - podał im ją - wychodząc z ich domu zanim ci mieli jakąś szanse na odmowę
Harry i Louis przez dłuższy czas spoglądali na siebie zdziwieni, ten koleś nigdy nie przestanie ich zaskakiwać
-Nick nawzajem, baw się dobrze na Majorce, a jak wrócisz to skopię ci tyłek ! - krzyknął za nim Louis pozostając jedną nogą w domu. W odpowiedzi usłyszał tylko dźwięczny śmiech i pisk opon. Pomachał mu tylko na pożegnanie.
Pół godziny później zaczęli się schodzić prawdziwi goście dzisiejszej wieczerzy. Jako pierwsi próg ich domu przekroczył biologiczny ojciec Harry'ego, który przejechał wraz z jego mamą i jej mężem. Wbrew pozorom sytuacja wcale nie była nie komfortowa, a wręcz przeciwnie. Anne od razu pognała z Louisem do kuchni przeglądając się potrawom jakie przygotowali jej synowie. Kochała szatyna jak rodzone dziecko, a fakt że ten kochał gotować oraz piekł cieszył ją jeszcze bardziej.
-Miałaś rację Anne, ten cały makowiec nie jest taki trudny - rzucił z uśmiechem Louis wyciągając z lodówki gotowy wypiek
-A ty tak się ze mną kłóciłeś, że nie dasz rady ! Widzisz aktualnie jesteś jedynym z którym mogę się podzielić moimi przepisami..
-A Gemma ? - zapytał bezmyślnie
Anne się tylko zaśmiała, kręcąc głową
-Ona mój drogi ma taki talent do gotowania jak Harry  - odparła dalej się śmiejąc, a szatyn jej wtórował. Harry zależał do tak zdolnych kucharzy, że potrafił przypalić wodę wraz z całym czajnikiem.  
Kolejne osoby pojawiały się w domu małżeństwa, a chłopiec był oczarowany ilością osób, które chciały się z nim bawić.
Kiedy wybiła godzina 18 razem, w 27 osób, zasiedli przy ogromnym okrągłym stole. Potrawy znikały w ekspresowym tempie, a śmiechom i rozmową nie było końca. Podłoga pod choinką uginała się pod ciężarem blisko 200 prezentów, ale nie tylko to się liczyło.. Najważniejsza była atmosfera i bliskość z tymi, którzy są najważniejszy. W Święta wszystko jest możliwe, gdy bóg spogląda na nas łaskawie z dzieciątkiem na ramieniu.
Morał jest krótki i niektórym znany – kochajmy naszych bliskich, bo tak krótko ich mamy.
Wesołych Świąt i szczęśliwego Nowego Roku !
Kocham was ludziki - M. xx

1 komentarz:

  1. świetny jest ten dodatek ;) szkoda, że Harry'ego uśmierciłaś ;c

    OdpowiedzUsuń